Rak czy nie rak zawsze coś.
Tak właśnie wyglądał ostatni dzień weekendu na którym obfitowały połowy szczupaków i okoni. Niespodziewanie rak zaatakował nam żyłkę i uznał, że wciągnie sobie wędkę. Możliwe, że uznał iż podwodne wędkowanie na żywca może być interesującym zajęciem na resztę dnia.
Niestety nie udało się. Wyciągnięty za szczypce zaimponował nam kolorami i wielkością. Kusząca była wizja ugotowanego raczka na raka, ale zasada złów i puść wzięła górę.
Po za rakiem udało się złapać trzy szczupaki które były chwytana na boczny trok z bardzo ciekawą przynęta która w tym dniu okazała się znakomita także na okonie.
17 okoni, to wynik dobry dla gumki która została mocno nadwyrężona i dla tego druga została użyta, a pokiereszowana haczykiem oddana została odpoczynkowi. Trzecią stracił wędkarz który otrzymał ją od nas do testów, gdy wykazał znaczące zainteresowanie naszymi małymi sukcesami.
Tym to sposobem zaliczyliśmy kolejny dzień w którym pogoda dopisała i czas miło płynął na testach i na zdobywaniu doświadczenia.